poniedziałek, 18 listopada 2019

Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich










Cmentarz założono w latach 1949-1950, w czasach kiedy wchodzenie w dupę Wielkiemu Bratu jawiło się władzy ludowej jako mus, obowiązek i konieczność. Nolens volens. Monumentalne postumenty z kamienną okładziną, socrealistyczne rzeźby sławiące sowieckich gierojów oraz ogromny obelisk z radziecką gwiazdą musiały przytłaczać. Teraz też sprawiają, że zwykły przechodzień czuje się przy nich mały. Jesienna oprawa wyjątkowo dobrze pasuje do placu i pomników. W alejkach na lewo i prawo od głównej osi, wytyczonych względem niej równolegle, rośnie mech - co oznacza że mało kto nimi chodzi. Na płaskorzeźbach widzimy przyjacielskich żołnierzy witanych przez wdzięczną ludność tak, jakby byli jakimiś przedstawicielami dobrodusznych władz powiatowych, delegacją wizytującą wioskę której niedawno podpięto prąd, figury na cokołach przypominają antycznych herosów i ogólnie atmosfera jest dosyć sielska, ale prawda jest taka że większość tych ludzi nie szła na wojnę dobrowolnie, i nie miała krystalicznych charakterów. Radzieccy żołnierze gwałcili i plądrowali, i u Niemców, i u "sojuszników", a masy ludzkie traktowane były przez Stalina jako mięso armatnie. Dla nas, urodzonych po wojnie, to już historia.


Adres cmentarza to Żwirki i Wigury 51: znajduje się między ROD Rakowiec a dawnymi terenami Gwardii. Historycznie leży na Rakowcu, podobnie jak Marina Mokotów.


Oryginalne napisy na nagrobkach zrobione są łacinką, z zastosowaniem polskiej gramatyki - co sprawia bardzo dziwne wrażenie.


Słońce ożywia barwy drzew, tworzące bardzo ładną oprawę.



Na cmentarzu leżą Ruscy, Ukraińcy, Białorusini, Kazachowie, i inni, niektóre nazwiska brzmią jak polskie. To cholernie smutne że musieli zginąć tak daleko od domu, w taki sposób, a rekompensatą za to stracone życie jest kawałek ziemi nieopodal Pola Mokotowskiego.


18.11.2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz